Księża i osoby konsekrowane w naszym życiu

W naszym życiu prywatnym i towarzyskim pojawiają się niekiedy kapłani, zakonnicy czy zakonnice. Spotykamy ich gdzieś, pojawiają się w naszym domu w różnych „sprawach służbowych” (wizyta duszpasterska, kwesta, sprawy parafialne, problemy wspólnoty itp.), zapraszamy ich na towarzyskie spotkania, uświetniają nasze rodzinne uroczystości itd.

W takich sytuacjach musimy pamiętać o dwóch sprawach równocześnie: o tym, że są to nasi goście i o tym, że mamy do czynienia właśnie z kapłanem, zakonnikiem czy zakonnicą.

 

Pozycja kapłana w życiu towarzyskim

Pozycja ta jest szczególna i wyjątkowa ze względu na porządek wiary, ale i porządek kultury, tradycji i obyczaju.

Kapłan, ujmując te problem w porządku wiary, jest, jak mówi Sobór Watykański II, tym, który otrzymał Ducha Świętego, upodobnił się do Chrystusa Kapłana, został naznaczony szczególnym znamieniem, aby móc działać w imieniu Chrystusa, tym, który jest narzędziem Jezusa Chrystusa, Jego sługą i współpracownikiem stanu biskupiego (por. DK 2 i 12).

W przeszłości, ze względu na to, całowano kapłanów w rękę. Zdarza się to zresztą i obecnie. Spotkałem kiedyś młodego księdza, który próbował wyrwać rękę, gdy całowała ją starsza kobieta. Powiedziała ona wtedy coś, co ten kapłan zapamiętał sobie, jak stwierdził, na całe życie: „Przecież ja nie całuję księdza w rękę jako Jana Kowalskiego tylko jako kapłana”.

W tradycji europejskiej, szczególnie tradycji polskiej, kapłan zawsze był zaliczany do wyższych warstw społecznych. W Polsce pojawił się nawet specyficzny tytuł „ksiądz”, który sygnalizuje, że należy go zaliczać do arystokracji i traktować tak jak traktuje się książąt.

Tak więc należy traktować kapłana, w stosunkach towarzyskich, ale i służbowych, zawsze w sposób szczególnie wyjątkowy, z wielkim szacunkiem, jako gościa honorowego, gościa, któremu należą się specjalne względy.

Specjalne, choć już nie takie, względy należą się też zakonnikom i zakonnicom jako osobom konsekrowanym.

Jedna uwaga na koniec. Zdarza się, że osoby świeckie przechodzą na „ty” z księżmi (zakonnikami, zakonnicami). Pamiętajmy zawsze, że takie spoufalanie się może być stosowne tylko w kontaktach bardzo prywatnych. W życiu towarzyskim w większym gronie i w życiu zawodowym należy nadal stosować wszystkie oficjalne formy. Ta zasada jest zresztą szersza i dotyczy praktycznie wszystkich osób, szczególnie osób utytułowanych i na stanowiskach.

 

Wizyta duszpasterska w naszym domu

Gdy kapłan przychodzi do nas z wizytą duszpasterską, czyli mówiąc inaczej, przychodzi do nas po kolędzie, musimy zdawać sobie sprawę ze złożoności wydarzenia, które ma tu miejsce. Jest to bowiem wydarzenie religijne i jest to wydarzenie towarzyskie. Jest to jednak w pierwszym rzędzie i przede wszystkim, i o tym należy wciąż pamiętać, wydarzenie religijne.

Specyfiką tego wydarzenia religijnego jest to, że to my musimy przygotować dla niego takie warunki, by mogło ono przebiegać w sposób właściwy: biały obrus, na którym znajdować się będą tylko: Pismo Święte, krucyfiks, woda święcona, kropidło.

Specyfiką tego wydarzenia jest również to, że jest ono z założenia wydarzeniem, w którym bierze udział cała nasza rodzina (i tylko nasza rodzina) – wszystkie osoby zamieszkałe w tym mieszkaniu (czy domu).

Naszym obowiązkiem jest zatem zdobycie informacji, w jakim dniu i godzinach nastąpi to wydarzenie (z reguły jesteśmy o tym powiadomieni przez parafię), odpowiednie przygotowanie stołu i zgromadzenie przy nim w gotowości do wzięcia w nim udziału całej, bez wyjątku, rodziny. Nie powinniśmy też zapraszać nikogo w tym dniu, a jeśli były jakieś zapowiedziane wizyty odwołać je.

Można by jeszcze dodać, że jest to religijne wydarzenie uroczyste i musi temu odpowiadać wygląd naszego mieszkania i nasze stroje.

Wizyta duszpasterska może być wydarzeniem towarzyskim w dwóch wymiarach. Zawsze jest wydarzeniem towarzyskim w tym sensie, że kapłan jest gościem w naszym domu i obowiązują wobec niego wszystkie te procedury, które obowiązują wobec każdego gościa. Trzeba pamiętać też i o tym, że jest to jednak gość wyjątkowy, można powiedzieć, honorowy. Trzeba zatem ubrać się wyjątkowo uroczyście i taki charakter nadać mieszkaniu.

Drzwi otwiera księdzu gospodarz. Prosi go, by się rozebrał (jeśli kapłan nie jest w samej sutannie) i pomaga mu w tej czynności oraz wiesza wierzchnie ubranie na wieszaku. Proponuje mu skorzystanie z toalety. Pyta się czy nie chce umyć rąk (trzeba wysprzątać łazienkę i przygotować dla gościa świeży ręcznik).

Następnie gospodarz prosi gościa do salonu (do głównego pokoju), gdzie oczekuje go, stojąc, cała rodzina. Tam wita go gospodyni i następuje przywitanie z pozostałymi osobami w następującej kolejności: gospodarzem, ewentualnie, babcią, dziadkiem, następnie dziećmi w kolejności według płci i wieku (np. w kolejności: dwudziestoletnia córka, szesnastoletnia córka, osiemnastoletni syn, dwunastoletni syn). Rodzina musi się zatem ustawić w odpowiedniej kolejności.

Jeżeli kapłan nie zna kogoś z rodziny należy go przedstawić w trakcie powitania. Robi to gospodarz mówiąc np.: „Jacek Kowalski, mój syn, student polonistyki. Ksiądz Edward Malinowski, wikary w naszej parafii” lub „Pozwoli ksiądz, że przedstawię mu mojego syna: Jacek Kowalski, student polonistyki. Ksiądz Edward Malinowski, wikary w naszej parafii”.

Jeśli ksiądz nie zna nikogo z rodziny, nawet gospodarzy, bo jest np. w tej parafii od niedawna to przedstawia mu się gospodarz, a następnie przedstawia mu w trakcie powitania członków rodziny poczynając od swojej żony.

Jeśli księdza zna tylko gospodyni przedstawia mu swojego męża, a ten przedstawia mu pozostałe osoby.

Gdy nastąpi powitanie gospodarz prosi księdza o to, by usiadł. Gdy ksiądz usiądzie siada również cała rodzina. Gospodarz rozpoczyna tzw. small talk czyli rozmowę o niczym. Kierunek tej rozmowie nada ksiądz przechodząc do kwestii religijnych i wypytując o sprawy rodzinne lub ucinając ją proponując rozpoczęcie modlitwy. Wtedy wszyscy, oczywiście, wstają. Po zakończeniu części religijnej gospodarz proponuje księdzu, aby usiadł i inicjuje rozmowę towarzyską (na bardziej poważne, ale ogólne tematy), a gospodyni proponuje coś do picia i do zjedzenia (jak każdemu zapowiedzianemu gościowi).

Ksiądz może kontynuować wątki związane wprost z celem swojej wizyty. Może też podjąć rozmowę towarzyską. Może też stwierdzić, że musi udać się do następnej rodziny. Może też pozostać dłużej i wyrazić ochotę na napicie się np. herbaty czy spożycie posiłku.

Nie powinniśmy tu w żaden sposób go „naciskać” czy „szantażować” („Obrazimy się na księdza, jeśli ksiądz niczego u nas nie zje. Pół dnia przygotowywałam kolację specjalnie na tę okazję”.), namawiać kilkakrotnie do dłuższego pozostania czy spożycia posiłku. Nie możemy jednak też sprawić na księdzu takiego wrażenia, że chcielibyśmy jak najszybciej się go pozbyć.

Jeśli ksiądz wyrazi ochotę na posiłek sadzamy go przy stole na miejscu honorowym, a zatem po prawej stronie gospodyni.

Nie przedłużajmy posiłku. Podajmy go w ten sposób, by w każdej chwili można go było zakończyć.

Nie częstujmy księdza alkoholem i nie namawiajmy go do jego spożycia.

Gdy ksiądz zacznie się przygotowywać do opuszczenia naszego mieszkania pożegnajmy go w pokoju w takiej kolejności, w jakiej następowało powitanie. Do przedpokoju powinien go odprowadzić tylko gospodarz. To on pomoże mu się ubrać i otworzy przed nim drzwi.

Witamy księdza i żegnamy oczywiście pozdrowieniem katolickim: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, „Szczęść Boże” itp.

 

Kobieta i ksiądz

Pewna moja znajoma, młoda kobieta dużej urody ma brata księdza. Kiedyś skarżyła mi się ze łzami w oczach, że nie może często widywać brata, choć bardzo go kocha i tęskni za nim, ponieważ on nie ma możliwości odwiedzać domu rodzinnego a nie pozwala jej, by odwiedzała go w jego parafii. Gdy spotkałem tego księdza zapytałem go, powodowany ciekawością, dlaczego nie pozwala siostrze na odwiedziny. ”Proszę pana – powiedział – przecież ja jestem wikarym w wielkomiejskiej parafii. Tutaj ludzie się nie znają. Parafianie nie wiedzą, że to moja siostra. Jaki będzie ich komentarz, gdy zorientują się, że wieczorami często odwiedza mnie młoda, ładna kobieta?”.

I tak oto mamy poważny problem, który każda kobieta mająca towarzyską (czy zawodową) styczność z księżmi powinna brać pod uwagę.

Gdy w sferach biznesu zaczęto podejmować poważne badania naukowe dotyczące wpływu czynników pozaekonomicznych na ekonomiczne funkcjonowanie przedsiębiorstwa jeden z badaczy zaczął analizować sprawę tajemniczego zerwania kontraktu pomiędzy dwoma wielkimi koncernami. Zerwanie to było tajemnicze, ponieważ nie posiadało żadnych przesłanek ekonomicznych. Po dłuższych badaniach okazało się, że dyrektor koncernu, który zerwał ten kontrakt zerwał go, ponieważ doszedł do wniosku, że dyrektor tego drugiego koncernu za bardzo interesuje się jego żoną. Jak wykazały dalsze badania tak wcale nie było. O co zatem chodziło? Temu człowiekowi, który rzekomo interesował się cudzą żoną zabrakło po prostu dobrych manier. Nie potrafił we właściwy sposób utrzymać towarzyskiego dystansu, odnosić się do cudzej żony w sposób, jaki dyktują zasady savoir vivre i nakazuje etykieta. Świat biznesu wyciągnął, między innymi z tej historii, takie wnioski, że szkolenia z zakresu savoir vivre stały się w nim czymś nagminnym i powszechnym.

Podobne wnioski można wyciągnąć w odniesieniu do Kościoła jako całości, a w szczególności w stosunku do tych sytuacji, w których następuje powstanie jakiejś relacji na linii kobieta – ksiądz.

Kobiety, szczególnie te młodsze i w tzw. sile wieku nie powinny nigdy zapominać kim jest kapłan i jaka jest jego sytuacja duchowa, ale i społeczna. Powinny zatem w kontaktach z nim zastosować te wszystkie nakazane przez savoir vivre procedury, jakie powinny być podejmowane przez kobiety w odniesieniu do żonatych mężczyzn i to takich, którzy mają zazdrosne i podejrzliwe żony (w tym wypadku odpowiednikiem takiej żony są parafianie czy po prostu ludzie świeccy, w tym również ci, których nazywa się antyklerykałami).

Podręczniki savoir vivre podają, że ludzie stojący lub siedzący obok siebie powinni pamiętać o tym, że odległość pomiędzy nimi jest czymś ważnym, że może to być dystans intymny lub dystans towarzyski. Kobieta spotykająca się z księdzem np. w sprawach parafii, przebywająca w jego towarzystwie nie powinna nigdy dopuszczać do tego, by zbliżyć się do księdza w taki sposób, by był to dystans intymny, czyli powinna być zawsze w odległości od niego przynajmniej 1 m.

Kobiety spotykające się z księżmi w sprawach parafialnych, czy służbowych powinny też być odpowiednio ubrane, według formuły „zero seksu”.

Powinny podczas spotkania z księdzem powstrzymać się od wszelkich odruchów będących znakiem kokieterii.

Nie powinny również stawiać księdza w niezręcznej sytuacji doprowadzając do spotkania „sam na sam” lub w miejscu publicznym, w którym mogłoby to wyglądać dwuznacznie, np. w kawiarni.

Relacja kobieta – ksiądz pojawia się nie tylko w związku ze sprawami parafialnymi czy służbowymi. Pojawia się ona przecież także we wspólnotach parafialnych, na rekolekcjach, różnego typu pielgrzymkach, w tym szczególnie pieszych, jak również w życiu towarzyskim.

We wszystkich tych sytuacjach, w których kontakt kobiety z księdzem jest dłuższy i często bliższy, kobieta powinna wzmóc swoją czujność i szczególnie drobiazgowo przestrzegać norm savoir vivre traktując kapłana jak swojego zwierzchnika w pracy – utrzymując dystans we wszystkich płaszczyznach i w żaden sposób się nie spoufalając.

Jest to poważny problem. Szczególnie młode kobiety ciągną do, szczególnie młodych, kapłanów „jak do miodu”, potrafią ich kokietować i wdzięczyć się do nich, wręcz próbują z nimi, świadomie lub częściej nie, flirtować.

Na pielgrzymkach pieszych wokół młodych księży tworzą się wianuszki młodych kobiet. Takie stadko potrafi nie opuszczać księdza ani na chwilę, wciąż szczebiotać i przymilać się. Starsi księża na wieczornych odprawach pielgrzymkowych często przypominają młodym księżom, by nie dopuszczali do tworzenia się takich „haremików”. Młodzi księża są tu w trudnej sytuacji. Nie chcą przecież żadnych dwuznaczności. Nie chcą jednak też nikomu sprawić przykrości. Nie potrafią często, ze względu na swój wiek, utrzymać, wręcz na siłę, odpowiedni dystans, gdy jest on „brutalnie” skracany przez młode kobiety.

Tak więc w takich sytuacjach duża odpowiedzialność ciąży na kobietach i powinny tu nie zapominać nigdy o wskazaniach savoir vivre.

Kwestia relacji kobieta – ksiądz to nie tylko kwestia opinii publicznej, zgorszenia. Są i inne aspekty tego problemu.

Zwraca na nie uwagę Mario Delpini w swojej książce pt. „Wielebny co za maniery”. Swoje rozważania na ten temat adresuje do księży, ale będą one również bardzo interesujące dla świeckich.

Tak więc pisze między innymi:

„Opieka duchowa nad kobietami wymaga też ostrożności i stanowczości. Istotnie, należy baczyć na osoby, które usiłują zawładnąć księdzem kierując się pewną zazdrością, jakby był substytutem męża (którego może nie udało się im znaleźć), oraz na te, które zachowują się w sprawach kościelnych w sposób zrzędliwy i autorytarny. (…) Współpraca z kobietami i prowadzenie ich na drodze wiary wymaga właściwej osobom dojrzałym mądrości, której Duch Święty może oczywiście udzielić i młodym. Z pewnością nie nadaje się do tego taki młody ksiądz, który zwraca większą uwagę na westchnienia młodych kobiet aniżeli na ich pragnienie Ewangelii, na którym większe wrażenie wywiera pociągająca młodość niż zasmucająca pospolitość, który nie dostrzega, że podczas, gdy on mówi o wzniosłych duchowych intuicjach i przytacza teksty czarujące jak poezja, młoda kobieta pozostaje urzeczona promieniowaniem jego oczu, zachwyca się jego głosem, uśmiecha się dwuznacznie i prosi, by mogła znowu przyjść i pozostać, jak można najdłużej”.

W tym kontekście pojawia się wielkie niebezpieczeństwo, może otworzyć się furtka, za którą jest już tylko grzech ciężki będący, należy to sobie dobrze uświadomić, grzechem przerażającym.

Pisze o tym wprost Mario Delpini:

„Bywają też kobiety, które zakochują się w księżach. Nie zawsze ksiądz daje powody do tej eksplozji emocji i uczuć, podobnej bardziej do namiętności i skłonności ku rzeczom zakazanym. A jednak jakaż to naiwność! Euforia chwili, przystanie na współczesne obyczaje, pobłażliwość będąca raczej powierzchownością niż wolnością, powodują pomylenie języków: gesty, spojrzenia, wspomnienia rozumiane od dawna jako gest uprzejmości, mogą zostać zbyt łatwo zrozumiane jako przejaw szczególnego zainteresowania, wezwanie do przyjaźni, zachęta do pokuszenia. Ze zdumieniem stwierdzam jak niewiele wystarczy żeby oczarować i wciągnąć w tak często powikłane historie mężczyznę, księdza, który ma za sobą długą drogę duchową, częste rozmyślanie nad swoim powołaniem, który podjął ostateczną decyzję, przyzwyczaił się do refleksji i nauczył, jak rozróżniać dobro od zła, nazywać namiętności po imieniu i dostrzegać smutek grzechu”.

Podsumowując. Kobiety, szczególnie młode, powinni zatem, i to jest również ich bezwzględny obowiązek moralny, nie zapominać nigdy o nakazach savoir vivre, gdy przebywają w towarzystwie księży.

 

Spotykamy księdza, zakonnika, zakonnicę

Jeden kapłan zamieszkały w okolicy rojącej się od jezior opowiadał mi, że, gdy idzie w sutannie ulicą, wchodzi w niej do sklepu, do urzędu itp., wierni mówią mu „Dzień dobry”, a gdy odjeżdża latem kilkanaście kilometrów od domu, by spokojnie wykąpać się w jeziorze i idzie w slipkach do wody wciąż ktoś uśmiechnięty zastępuje mu drogę i wrzeszczy „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, proszę księdza”.

I w jednym i w drugim wypadku jest to niegrzeczne, niedelikatne, nietaktowne.

Księdza, zakonnika, zakonnicę powinniśmy witać katolickim pozdrowieniem („Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, „Szczęść Boże”) i w taki sposób żegnać (np. „Szczęść Boże” czy „Z Bogiem”).

Gdy jednak osoba taka pojawia w sytuacji, którą można nazwać prywatną (na plaży, podczas zabiegów w sanatorium, w toalecie) nie powinniśmy oznajmiać „całemu światu”, że jest to osoba duchowna. Wszystko ma swój czas i miejsce. Nie w każdym miejscu pozdrowienie katolickie przystoi. Uświadomiłem to sobie w pełni, gdy ktoś pozdrowił mnie tak, gdy stałem przy pisuarze.

Gdy spotkamy księdza diecezjalnego, kapłana-zakonnika powinniśmy też zawsze pamiętać o tym, by zwracać się do niego w sposób właściwy. W żadnej sytuacji nie możemy powiedzieć do niego „proszę pana” (czy do zakonnicy „proszę pani”). Wydawałoby się to oczywiste. Jednak nie dla wszystkich osób, jak pokazuje praktyka jest to oczywiste. Sam byłem świadkiem, gdy przedstawiciel władz zwrócił się do kapłanów „szanowni panowie” i nie był to wcale wojujący, fanatyczny ateista.

Rozmawiając z księdzem czy kapłanem-zakonnikiem nigdy nie używajmy drugiej osoby liczby pojedynczej. Zdarza się, niestety, że jakiś świecki mówi do księdza: np. „czy mógłbyś, księże, mi powiedzieć” (zamiast: „czy mógłby ksiądz mi powiedzieć”) lub: „co ojcze zrobiłeś…?” (zamiast: „co ojciec zrobił…?).

 

Ksiądz gościem w naszym domu

Może się zdarzyć, że zaprosimy księdza prywatnie, towarzysko do naszego domu na kolację, imieniny itp. Musimy wtedy mieć świadomość, że będzie on gościem honorowym.

Tak więc to jemu przedstawiamy wszystkie osoby. To jego sadzamy po prawej stronie gospodyni. Z drugiej jego strony powinniśmy, według reguł savoir vivre, posadzić kobietę, która byłaby trzecią osobą ( a drugą kobietą) w naszej hierarchii towarzyskiej. Musimy jednak brać pod uwagę, ze względu na to, że usiądzie obok księdza, jej wiek, urodę, charakter, obycie, poglądy w sprawach moralnych i religijnych, przede wszystkim stosunek do Kościoła i kapłanów. Nie możemy obok kapłana posadzić półnagiej ateistki-kokietki (będącej np. naszą ciotką), która jest antyklerykałem, zwolennikiem aborcji i nie przepuści, jak to się mówi, nikomu w spodniach. Nie możemy przecież dopuścić do tego, by cały czas kokietowała księdza, prowokowała go w perspektywie seksualnej, obrażała, wciągała w dyskusje na tematy światopoglądowe, w ramach których będzie się wypowiadała w sposób przykry dla kapłana, obraźliwy, gorszący i będzie agresywna. Posadźmy więc obok niego raczej jakąś spokojną, raczej starszą i najlepiej pobożną panią.

Jeżeli podczas przyjęcia wznoszone są toasty pierwszy z nich, jak nakazują podręczniki savoir vivre, choćby podręcznik ks. A. Witkowiaka (s. 136-137), powinien być wzniesiony na część gościa honorowego, a więc właśnie kapłana.

Obecność kapłana na przyjęciu zobowiązuje nas do specjalnego reżimu podczas prowadzenia rozmowy towarzyskiej przy stole. Nie wolno zatem gospodarzom podejmować pewnych tematów ani kierować dyskusji w pewnych kierunkach. Obowiązkiem gospodarzy jest również powstrzymywanie od tego gości oraz ucinanie ich wypowiedzi, gdy przekroczą pewne granice.

W trakcie przyjęcia, na którym obecny jest kapłan (ewentualnie kleryk, zakonnik czy zakonnica) nie wolno zatem (zacytujmy tu ks. A. Witkowiaka):
– „mówić z lekceważeniem o sprawach wiary św. lub Kościoła św.”;
– „krytykować papieża, biskupa diecezjalnego lub kapłanów” (dodajmy dla ścisłości: jakichkolwiek biskupów i osób duchownych, zakonników i zakonnic);
– „wypowiadać żartów związanych z Pismem Św., praktykami pobożności, spowiedzią św., obrzędami św.”;
– „popisywać się dowcipami, zwłaszcza nieprzyzwoitymi lub dwuznacznymi, ani opowiadać drażliwych pod tym względem anegdot czy wydarzeń”;

Dodajmy tu jeszcze, żeby wszystko było jasne: nie powinniśmy dopuścić do tego, aby w obecności kapłana zostało wypowiedziane czy dokonane coś, co jest sprzeczne z porządkiem wiary czy moralności.

Nie mówmy zatem również np., stosując się zresztą do powszechnie obowiązujących zasad savoir vivre, źle o bliźnich, szczególnie tych, których znają obecni i których nie ma na danym przyjęciu. Rozpoczynając i kończąc posiłek powinniśmy prosić kapłana o modlitwę.

 

Ksiądz na weselu

Jeżeli na wesele został zaproszony kapłan powinno się go traktować jako szczególnego gościa honorowego. Sadza się go zatem przy stole weselnym obok matki panny młodej lub naprzeciwko państwa młodych. Kapłana sadza się obok matki panny młodej, gdy ma miejsce następujące usadzenie gości przy stole.

Państwo młodzi siadają w centralnej części stołu (panna młoda siedzi zawsze po prawej stronie pana młodego). Obok pana młodego zasiada matka panny młodej, a następnie świadek płci męskiej, babcia pana młodego, dziadek panny młodej. Obok panny młodej siedzi ojciec pana młodego, a następnie świadek płci żeńskiej, dziadek pana młodego, babcia panny młodej, drugi dziadek pana młodego. Naprzeciwko państwa młodych siadają ojciec panny młodej i po jego prawej stronie matka pana młodego. Obok ojca panny młodej zasiada druga babcia pana młodego. Obok matki panna młodego zasiada drugi dziadek panny młodej. Jeżeli nie ma wszystkich babć i dziadków ich miejsca zajmują osoby najstarsze wśród gości wiekiem lub rangą. Pozostałe osoby usadzamy według wieku, stopnia pokrewieństwa z młodymi lub rangi (przy tym samym wieku według rangi, przy tej samej randze według wieku). Ważność miejsc kształtuje się w następującej kolejności: najważniejsze – pierwsze na prawo od panny młodej; następne – pierwsze na lewo od pana młodego; kolejne – pierwsze na prawo od matki pana młodego; wreszcie – pierwsze na lewo od ojca panny młodej. W drugiej kolejności: drugie na prawo od panny młodej; drugie na prawo od matki pana młodego itd.

Kapłana sadza się naprzeciwko państwa młodych, gdy gości usadza się przy stole weselnym w następujący sposób:

W centralnym punkcie stołu siedzą młodzi (panna młoda oczywiście po prawej stronie pana młodego). Obok pana młodego siadają kolejno: jego matka, ojciec panny młodej, babcia pana młodego, drugi dziadek pana młodego, druga babcia panny młodej. Obok panny młodej siadają zaś kolejno: ojciec pana młodego, matka panny młodej, dziadek pana młodego, babcia panny młodej, drugi dziadek panny młodej, druga babcia pana młodego, a następnie według wieku, stopnia pokrewieństwa z młodymi i rangi (przy mniejszej ilości dziadków postępuje się tak jak w poprzednim przypadku). Świadków sadza się tak jakby byli zwykłymi gośćmi. Może ona mieć miejsce wtedy, gdy świadkami są bardzo młodzi przyjaciele państwa młodych.

Jeżeli na wesele zaprosiliśmy więcej niż jednego kapłana najlepiej zastosować drugą wersję usadzania gości przy stole i usadzić ich naprzeciwko państwa młodych, ale w taki sposób, żeby pomiędzy nimi siedziały odpowiednio dobrane stateczne kobiety. Będzie to zatem wyglądało w ten sposób: kobieta-ksiądz-kobieta-ksiądz-kobieta itd.

Na weselu pierwszy toast wznosi ojciec panny młodej. Gdy jest na nim obecny kapłan to on powinien wznieść drugi toast, a dopiero potem mogą toasty wznosić inni.

 

Idziemy na obiad do proboszcza

Może się zdarzyć, że zostaniemy zaproszeni na obiad do księdza proboszcza np. z okazji odpustu. Może się też zdarzyć, że będzie to obiad z udziałem księdza biskupa lub np. obiad u samego księdza biskupa. Procedury będą zawsze takie same. Jest ich wiele i są one zawsze, w odniesieniu do każdego uroczystego obiadu, takie same. Opisuję je szczegółowo w swojej książce pt. „Savoir vivre. Podręcznik w pilnych potrzebach”.

W tym miejscu pragnąłbym zwrócić uwagę tylko na kilka spraw.

Może się zdarzyć, że będziemy gościem honorowym na tym obiedzie. Jeśli jednak będą na nim osoby duchowne spoza parafii, szczególnie kościelne osoby utytułowane czy biskup nie będziemy pierwszym gościem honorowym. W Kościele obowiązuje przecież kościelna hierarchia, a co za tym idzie kościelna, przypominająca służbową, precedencja (zasady pierwszeństwa).

Nie musimy się martwić o kolejność powitania i przedstawiania. Zadba o to na pewno ks. proboszcz.

Pamiętajmy tylko o tym, aby uklęknąć przed biskupem, jeśli będzie obecny, i pocałować go w pierścień.

Po powitaniu i prezentacji czekajmy spokojnie aż nam wskażą miejsce przy stole.

Znając już to miejsce stańmy przy nim i czekajmy na dalszą kolej rzeczy.

Po modlitwie siadamy przy stole po tym jednak jak usiądzie gospodarz i pozostali goście honorowi.

Jeśli jedzenie podawane jest z waz i półmisków lepiej poczekajmy aż wezmą je sobie inni.

Możemy zacząć jeść, gdy zacznie gospodarz.

Obserwujmy go i naśladujmy cały czas, a na pewno nie popełnimy żadnej gafy.

Opracowano na podstawie: Stanisław Krajski, „Savoir vivre w Kościele. Podręcznik dla świeckich”.

Powiązane zdjęcia:

Możesz również polubić…

Pasek dostępności