Na małym osiołku

Chrystus triumfalnie wjeżdża do Jerozolimy.


Anton van Dyck 
„Wjazd Chrystusa do Jerozolimy”, 
olej na płótnie, ok.1617 
Muzeum Sztuki, Indianapolis

Siedzi jednak nie na wspaniałym rumaku, lecz na małym osiołku, prawie dotykając nogami ziemi.

Zbawiciel, decydując się na wjazd na grzbiecie osła, chciał pokazać mieszkańcom Jerozolimy, że jest Mesjaszem, na którego czekają. Nawiązywał bowiem do słów z Księgi Zachariasza: „Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy” (Za 9,9). Dlatego, jak czytamy w Ewangelii według św. Marka, Jezus „(…) posłał dwóch spośród swoich uczniów i rzekł im: »Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz przy wejściu do niej znajdziecie oślę uwiązane, na którym jeszcze nikt z ludzi nie siedział. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj!«” (Mk 11,1-2).

Mieszkańcy Jerozolimy właściwie odczytali ten znak, o czym zaświadcza relacja ewangelisty Mateusza: „A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno: »Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie! Hosanna na wysokościach!«” (Mt 21, 9).
 Słowo „hosanna” oznacza prośbę o wybawienie.

Ludzi wołających „hosanna” widzimy z lewej strony obrazu. Ktoś wznosi ręce do góry, ktoś inny rozściela na ziemi płaszcz przed osiołkiem… Na pierwszym planie kolejny mieszkaniec miasta mości drogę gałęzią. Van Dyck namalował scenę wjazdu zgodnie ze słowami Ewangelii według św. Marka, w której czytamy: „Wielu zaś słało swe płaszcze na drodze, a inni gałązki ścięte na polach” (Mk 11,8).

Większą część kompozycji zajmuje jednak orszak Jezusa. Apostołowie, ubrani w kolorowe szaty idą pełni entuzjazmu.

Obraz jest jednym z pierwszych dzieł van Dycka. Malując go, artysta miał 18 lat i uczył się malarstwa w warsztacie Piotra Pawła Rubensa.

Leszek Śliwa
(Gość Niedzielny – nr 13/2015)

Powiązane zdjęcia:

Możesz również polubić…

Pasek dostępności